Niepodległość, 1983, Numer 20

Dzikus Podziemia - Solidarność Walcząca - partia polityczna czy związek zawodowy?

 
  Czym jest „Solidarność Walcząca”? Na pytanie to musimy odpowiedzieć w sposób jasny i wyczerpujący, aby Czytelnicy nasi zrozumieli, iż TKK zarzucamy nie tylko błędną strategię (wybór celów walki) i szkodliwą taktykę (wybór metod walki), ale przede wszystkim pozostawanie pod naciskiem komunistycznych myśli, dogmatów, schematów – tj. komunistycznej świadomości.

„SW” utworzyła przeszło rok temu „grupa aktywnych działaczy ruchu oporu we Wrocławiu”. (…) Bezpośrednią przyczyną powstania „SW” było uświadomienie sobie fiaska lansowanej ówcześnie przez TKK (czerwiec ’82) taktyki wymuszania ustępstw na władzy przez działanie jawne i masowe. Pogląd, że „S” poprzez takie właśnie działanie ma wywrzeć nacisk na rząd i zmusić go do kolejnych ustępstw spisywanych w kolejnych „umowach społecznych”, a następnie przybierających postać odpowiednich aktów prawnych legł u podstaw niezależnego ruchu związkowego. 13 grudnia brutalnie rozbił te iluzje, pokazując, że rząd trafnie przewidując dokąd go mogą zaprowadzić kolejne ustępstwa, zdecydował się zniszczyć „S” zamiast z nią rozmawiać… „SW” otwarcie postawiła cel – obalenie władzy komunistycznej w Polsce (podkr. „N”) i wyraźnie stwierdza, że taktyka stawiająca tylko na bierny opór nie daje oczekiwanych wyników (A. Katowicki, Rozum i dewocja, SW OK., Wolni i Solidarni 7 maja 1983 r.).

„SW” odróżnia zatem korzystanie od „Solidarności Prawdziwej” wybór realnej strategii (walka o niepodległość) i zerwanie z nieskuteczną i niegodną ludzi wolnych taktyką (pisanie listów i apeli do władz, formułowanie programów, których adresatami są komuniści lub Kreml, a nie Polacy itd.). „SW” wypowiada się szczerze za walka polityczną z komunizmem, nie boi się polityki, co dowodzi, że członkowie tej organizacji zrobili już pierwszy krok na drodze wiodącej do uzyskania niezależnej świadomości politycznej. Niestety, „SW” nie rozumie jeszcze na czym polega walka polityczna. Otóż mówiąc skrótowo – walka polityczna jest szerzeniem idei, dla realizacji których walczy się o zdobycie władzy politycznej samemu lub w koalicji. „SW” brak zatem programu, tzn. wizji Polski, w imię której ma ona (tj. „SW”) walczyć z komunistami o niepodległość Polski. Z tego problemu „SW” nie w pełni zdaje sobie sprawę, gdy pisze: „Organizacja „SW” nie może być wyspecjalizowaną podstrukturą „S” (Prawdziwej – „N”), gdyż… (Związek) wciąż chce uchodzić za związek zawodowy, a nie ruch polityczny i wciąż stawia głównie na związkowe metody walki (strajki i demonstracje)”. (A. Katowicki, tamże).

„SW” nie rozumie, że gdyby „Solidarność Prawdziwa” przekształciła się w ruch polityczny, to musiałaby się natychmiast rozpaść lub uformować na nowo jako Konfederacja Niepodległościowych Stronnictw Politycznych (o czym wielokrotnie już pisaliśmy), gdyż nie jest możliwe, aby zdrowy na umyśle naród tworzył tylko jeden ruch polityczny, z tej prostej przyczyny, iż każdy ruch polityczny jest efektem oddziaływania jednej ideologii, a ideologii (l. m.) wyrażających różne interesy każdego społeczeństwa lub jego części jest tak wiele jak owych interesów. Ruch polityczny nie może mieć pięciu ideologii (np. komunistycznej, socjaldemokratycznej, ludowej, liberalnej, narodowej) nawzajem się wykluczających lub kładących nacisk na inne wartości (np. klasa, jednostka, naród lub sprawiedliwość – wolność). Możliwe jest natomiast współdziałanie różnych ruchów politycznych, a ściślej partii, uznających pewne wartości za wspólne, bez zdobycia których nie można realizować pozostałych wartości – innych dla każdego ruchu. Przykładowo, ani wolności jednostki, ani swobodnego rozwoju narodowego, ani sprawiedliwości społecznej, nie można osiągnąć bez NIEPODLEGŁEJ I DEMOKRATYCZNEJ RZECZPOSPOLITEJ. Dlatego niepodległość i demokracja, nie będąc same ideologią, ani nie stanowiąc wyłącznej własności żadnej z nich, są niezbędnymi elementami przynajmniej kilku różnych ideologii.

Wolność jednostki (ideologia liberalna), solidarność narodowa (ideologia narodowa) i sprawiedliwość społeczna, tj. klasowa (ideologia socjaldemokratyczna) dąży do realizacji RÓŻNYCH celów i dlatego wypowiadają się za podporządkowaniem interesów narodowych i klasowych dobru jednostki (pierwsza), lub podporządkowaniem interesów jednostki i klasy dobru narodu jako całości (druga), bądź podporządkowaniu interesów jednostki i narodu dobru klasy (trzecia). Dlatego też niemożliwe jest jednoczesne realizowanie owych trzech podstawowych ideologii, choć możliwy jest polityczny kompromis w określonych warunkach politycznych. Dopóki zaś Polacy tego nie pojmą i porzucając złudzenia jednego ruchu politycznego i jednej wizji dobrej Polski (np. Rzeczpospolitej Solidarnej lub Samorządnej) nie wybiorą sobie różnych idei (l. m.), dla realizacji których konieczne jest obalenie ustroju komunistycznego i odbudowa niepodległego państwa polskiego, dopóty nie powstaną partie polityczne i prawdziwe życie polityczne, a walka z komunizmem będzie miała charakter utopijny i pozorowany.

Ostatnimi czasy („N” – 17) „SW” rozpoczęła jednak poszukiwanie jakiejś idei i programu dla Wolnej Polski. I tu okazało się, że „Solidarność Walcząca” jest nieodrodną córką „Solidarności Prawdziwej”. Zamiast bowiem programu odwołuje się do tych samych symboli i żywi się tymi samymi mitami, co TKK i szereg Regionalnych Komisji Wykonawczych, ponieważ zaś „Solidarność Prawdziwa” dysponuje tylko symboliką i mitami, więc częściowo słusznie, czuje się przez „SW” okradana, co rodzi nieporozumienia i oszczerstwa pod adresem tej ostatniej. Cóż bowiem proponuje społeczeństwu „SW”? Otóż chce ona w niepodległej Polsce oddać władzę w ręce „Solidarności”, co ma spowodować powstanie nowego ustroju – rzeczpospolitej solidarnej i powszechną szczęśliwość zainteresowanych i przeciwników tak pojętej utopii, tj. szczęśliwości powszechnej.

Już w „N” 2 (luty 1982 r.) pisaliśmy, że w niepodległej Polsce nie będzie „S”, bo nie będzie potrzeby „S”. Był to bowiem Związek, którego członków łączyło tylko jedno – większa lub mniejsza niechęć do komunistów i ZSRR, a więc program negatywny odpowiadający na pytanie: czego nie chcemy, a nie program pozytywny (czego chcemy). Dowodem potwierdzającym tę tezę jest program Samorządnej Rzeczpospolitej, tak wewnętrznie sprzeczny, że pozbawiony sensu. Gdyby komuniści władzę utracili, to znikłaby więź łącząca członków Związku, a więc rozpadłby się on na różne związki i organizacje, częściowo polityczne, częściowo zawodowe, gdyż trudno sobie wyobrazić aby w ramach jednej organizacji współpracowali ze sobą ludzie dążący do realizacji wykluczających się idei i celów, np. zwolennicy gospodarki rynkowej i planowej (patrz wyżej). Nie mielibyśmy zatem jednej „S”, co najwyżej kilka: Prawdziwą, Słuszną, Jedyną, Robotniczą, Narodową itd., co wynikałoby z dążenia każdego ugrupowania do wykorzystania symbolu „S” (popiera nas 10 milionów zjednoczonych Polaków) dla siebie. To zaś doprowadziłoby natychmiast do dewaluacji, tj. utraty wartości przez symbol.

Wprawdzie możliwe byłoby powstanie konfederacji związków zawodowych o różnych profilach politycznych (np. chrześcijańskie, socjaldemokratyczne, narodowe z. z. ), ale owa Konfederacja z konieczności musiałaby być ciałem bardzo luźnym, o ograniczonych kompetencjach. Jak dotychczas nigdzie na świecie nawet bliska współpraca związków zawodowych o różnych profilach politycznych nie doprowadziła do powstania takiej wspólnej centrali. Jeśliby doszło do tego w Polsce, taka „S” nie miałaby oczywiście nic wspólnego z (poza nazwą) przedwojenną „Solidarnością”.

Tak więc program postulujący oddanie władzy w wolnej Polsce w ręce „S” nie odpowiada na dwa podstawowe pytania: której „S” i po co? Próba jego realizacji musiałaby z konieczności skończyć się dyktaturą polityczną, gdyż prowadzi do niej zawsze realizowanie haseł populistycznych, tzn. haseł, których w istocie zrealizować nie można, mimo że bardzo pięknie brzmią. Ze spraw mniejszego kalibru niż ustrój wymieńmy tu przykładowo hasło „Sprawiedliwego podziału mieszkań”, zamiast „rozwój budownictwa”, co zwykle kończy się nie budową nowych mieszkań, ale działaniem komisji kwaterunkowych.

Możliwe są trzy kierunki dalszej ewolucji „SW”:
1.) Jej członkowie opowiedzą się za różnymi ideami, a więc różnymi programami politycznymi dla niepodległej Polski i przystąpią do różnych partii politycznych – co spowoduje rozpad organizacji;
2.) „SW” opowie się za jednym, określonym programem i świadomie przekształci się w partię polityczną, co jest rozwiązaniem optymalnym;
3.) „SW” pozostanie organizacją o charakterze populistycznym wysuwając chwytliwe dla politycznie nieuświadomionych mas hasła w rodzaju: żeby było dobrze, żeby było sprawiedliwie, żeby była „S”, bo jak będzie „S” to każdy będzie żył w wolności i dobrobycie itd. To rozwiązanie uważamy za najgorsze, ale jednocześnie tylko ono może przysporzyć „SW” najwięcej zwolenników, zwłaszcza rozczarowanych działaczy „Solidarności Prawdziwej”, gdyż jest najbliższe ich wyobrażeniom o walce z komunizmem.

Na zakończenie dodajmy, że mimo braku programu politycznego i zastępowaniu go mitami, symbolami i iluzjami, dopóki toczy się walka o niepodległość „SW” pozostaje naszym sojusznikiem i istotnym elementem polskiego obozu niepodległościowego.