|
Tzw. Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa dokonała
się pod hasłami zniesienia wyzysku człowieka przez człowieka, zapewnienia
wszystkim pracującym dobrobytu, szczęścia: jednostka ludzka sama miała się
wyzwolić, zapewnić sobie warunki rozwoju kulturalnego. Głoszona zasada „od
każdego według możliwości, każdemu według jego pracy” (a w komunizmie
„każdemu według jego potrzeb”), wywarła magiczny wpływ na wielkie masy
ludzkie, na miliony ludzi w wielu krajach. W jej imię wyrżnięto w Rosji w
czasie rewolucji setki tysięcy ludzi, a następnie kilka dziesiątków milionów
przy okazji „czystek”, kolektywizacji, likwidacji poszczególnych narodowości
(np. Tatarów), likwidacji domniemanych „wrogów ludu”. Łącznie, według
skromnych ocen „wielka” rewolucja mająca ludzkości dać wieczyste szczęście
pochłonęła – na razie – ok. 45 mln. ludzi bez liczenia strat wojennych w
czasie II wojny światowej. Nieźle, a perspektywy na dalsze uszczęśliwianie
nie wygasły. NAIWNYCH NIE SIEJĄ
Okazuje się, że po tym wszystkim, a również po tym co socjalizm radziecki
zrobił w krajach bałtyckich, co zrobił wśród Ormian, Tadżyków, po Katyniu i
politycznym zabójstwie kilkudziesięciu tysięcy ludzi w Polsce pod koniec lat
czterdziestych, po „wyzwoleniu”, po wszystkich doświadczeniach stalinizmu,
gomułkowszczyzny, po Węgrzech i Czechosłowacji, po Poznaniu, Gdańsku w 1970
roku, po rozprawie z „Solidarnością” w Polsce – wciąż mamy ludzi, którzy
sądzą, że ten obiecujący szczęście reżim jest na tyle normalny, że można
liczyć na kompromisy z nim. „Oni wkrótce zobaczą, że społeczeństwo stawia
opór, nie zgadza się i będą musieli pójść na jakiś kompromis” – oto dosłowny
cytat opinii jednego ze związkowych działaczy podziemia, w marcu 1983 roku.
Pismo „Solidarność” Wola w Warszawie też deklaruje /Nr 1/43 z 10 stycznia
1983/, a więc już po „zniesieniu” stanu wojennego i utrwaleniu jego
bandyckich praw na stałe w kodeksie karnym, że walczy o ... reformowalność
socjalizmu. Potem zaś formuła programu minimum (utrzymanie podziemnej
struktury, które najwidoczniej ma łączyć pragnienie uczynienia socjalizmu
reformowalnym), tak aby przeciwnika nie denerwować, nie spędzać mu snu z
powiek, bo jak się nie wyśpi to zły, i w ten sposób „walczyć” o to, żeby
wypoczęci komuniści poszli na kompromisy i pozwolili, po trochu, nie zbyt
spiesznie, jakby nie zważając na „przekształcenie systemu społeczno –
politycznego Polski, który umożliwi upodmiotowienie społeczeństwa. Nie jest
to możliwe bez redystrybucji władzy zgodnie z zasadami ludowładztwa, bez
przebudowy układu społecznego, bez przemian kulturowych”.
CZTERY FILARY
Nic gorszego dla Polski i Polaków w 1983 roku jak sianie złudzeń i
fałszywych nadziei. Socjalizm „realny” to straszliwy system totalnego
wyzysku człowieka, system bezprawia, demoralizacji, system oparty na
czterech podstawowych filarach: przemocy, strachu, głodzie i kłamstwie. To
nie frazeologia. Komunistyczna przemoc to nie tylko terror fizyczny,
wyniszczające łagry na dalekiej północy, rozstrzeliwanie pod ścianą, najazdy
na „nieposłuszne prowincje jak Węgry, Czechosłowacja czy wysługiwanie się
własną agenturą, jak w Polsce. Przemoc socjalizm „realny” stosuje także w
okresach względnego spokoju. Jest to wtedy wszechwładza biurokracji
socjalistycznej, niczym nie skrępowana, przeprowadzanie dowolnych decyzji
komunistycznej góry w dziedzinie gospodarki, spraw społecznych,
pracowniczych, spraw bytowych, wolności osobistej. Iluż to ludzi zniszczono
tylko przy pomocy odpowiedniego papierka z pieczątką i podpisem. Kiedy zaś
społeczeństwo, klasa społeczna, grupa buntuje się, protestuje – wraca
natychmiast przemoc fizyczna. Władza komunistyczna gotowa jest zabijać i
torturować nie tylko jednostki. Jest gotowa na masowy terror, na masowe
morderstwa. Do najhaniebniejszych kart historii Polski przejdzie wyznanie
generała Żyto na jednej z narad wojskowych w 1982 r., przekazywane z
obrzydzeniem nawet w kołach wojskowych: „Zrobią strajk generalny? To
strzelamy. Będą zabici? Tak trzeba. Jak trzeba to zabijemy 10 i 15 tysięcy
ludzi i będzie spokój”. Tak powiedział radziecki agent przebrany za
polskiego generała. Warto to zapamiętać, tym bardziej, że groźba ta wciąż
może być wykonana.
Niezmiernie charakterystyczna jest historia ZOMO. Wszak
ZOMO nie spadło nagle z nieba w 1980 roku, czy w 1982. Takie jednostki
trzeba przygotować, wyszkolić, trzeba wyselekcjonować do nich ludzi z
odpowiednimi predyspozycjami. Trzeba dla nich zbudować koszary, trzeba
importować lub wyprodukować dla nich te kaski, pałki, sprzęt. Trzeba
zgromadzić zapasy gazu. To wszystko nie powstało z dnia na dzień. To było
systematycznie przygotowywane w latach gierkowskiego „dobrobytu” i spokoju,
kiedy I sekretarz szczerze wierzył, że robotnicy, chłopi i inteligencja
kochają go miłością pierwszą i jedyną. Ale ubecja, PZPR-owscy sekretarze,
złodziejaszki, skorumpowany aparat komitetów wszystkich szczebli wiedział,
jak jest naprawdę. Wiedział, jaka nienawiść i złość ludzi otacza ich
pezetpeerię. I przygotował się do policyjnej, pałkarskiej rozprawy ze
społeczeństwem, które – było to jasne – któregoś dnia zażąda rachunku za
niekontrolowane rządy.
Głód. Niska stopa życiowa – to cel komunistycznej władzy.
Ludzie żyją zawsze w niedostatku, zawsze gonią za czymś po sklepach, myśląc
tylko o tym, jak zdobić trochę grosza, gdzie kupić mięso. Społeczeństwo
biedne łatwo daje się dzielić, łatwo nim manewrować, przeciwstawiając jedne
grupy drugim. Wystarczy rzucać jakieś ochłapy. Jednym dać przydział większy,
innym talon, komu innemu limit. O, wtedy ludzie się łaszą, są grzeczni, byle
coś zdobyć. Ileż trudniej byłoby zdobyć PZPR zwolenników, gdyby w sklepach
było wszystko, gdyby ludziom starczyło pieniędzy nie tylko na żarcie, ale
także na nieco wyższy poziom życia. Wtedy nie byłoby jak deprawować, łapać
na talony i limity.
Strach i kłamstwo – dwie wzajemnie uzupełniające się
podpory. Poddani terrorowi, głodni i zastraszeni – tacy winniśmy być, by
czerwonej burżuazji żyło się dostatniej i żeby rosła w siłę. Dlatego
potrzebne jest kłamstwo. Propaganda komunistyczna przejdzie zapewne do
historii uniwersalnej jako nigdy dotąd nie osiągnięty szczyt kłamstwa i
manipulacji świadomością olbrzymich mas ludzkich. Celem tej propagandy jest
szerzenie strachu! Mamy się bać, bo oni są tacy potężni. Mamy się bać, bo
jesteśmy niczym, jesteśmy słabi, jesteśmy prochem nic nie znaczącym wobec
wszechpotęgi partii i jej uzbrojonych policyjnych bojówek, jej wojska.
Dlatego ta propaganda kłamie, bowiem tak nie jest. Kłamie, gdy mówi, że są
sukcesy gospodarcze. Kłamie, gdy wskazuje nam wrogów i gdy wskazuje
przyjaciół. Kłamie codziennie, w skali masowej. W 1981 roku ta propaganda
dosłownie wymyśliła fakty bezczeszczenia grobów radzieckich w Polsce (wiele
z tych nie miało miejsca lub takie groby w ogóle nie istniały) po to, by
prowokować oburzenie ZSRR i w ten sposób zdobyć poparcie dla własnej
rozprawy z narodem. Fałszerstwo danych statystycznych jest codzienną
praktyką, służącą bieżącym celom propagandy komunistycznej. Historia kraju –
to przedmiot dowolnych operacji służących temu samemu celowi. Kultura polska
– to dla komunistów worek, z którego można wyciągać tylko to, co umacnia
komunizm, najlepiej zresztą żeby wszyscy oglądali codziennie „Mazowsze” albo
jakiś zespół wojskowy – i to za kulturę narodową wystarczy. W głębszym
sensie, jak się zastanowić, prawie każdy tekst w gazecie komunistycznej lub
audycji w radiu i telewizji jest zakłamany i służy celem propagandy
partyjnej. Niestety zdarza się to nawet w audycjach dla dzieci. Powiedzmy,
że porady zdrowotne, przepisy kulinarne i poradniki praktyczne nie są
propagandą. No i oczywiście jeszcze też nekrologi.
I Z NIMI MOŻE BYĆ KOMPROMIS, POROZUMIENIE?
Przemoc w jej najbardziej brutalnych formach jak i wyrafinowanych odcieniach
totalna kontrola nawet prywatnego życia obywateli jest w radzieckim
socjalizmie wpisana od początków jego dziejów. Lenin wielokrotnie w swych
artykułach i książkach analizuje historię Rewolucji Francuskiej, wszelako w
jednym jej aspekcie, stosowania terroru. Terror interesuje go tam jako
narzędzie rewolucji, jako instrument. Charakterystyczne, że nie zwraca
zupełnie uwagi na te etapy Rewolucji Francuskiej, które pokazały jak
stosowanie terroru zdegenerowało tę rewolucję, jak wykrzywiło jej podstawowe
oblicze, jak terror obrócił się przeciwko stosującym go. To Lenina nie
interesuje. Jest w swych pismach, zarówno przed radziecka rewolucją jak i po
niej, zajęty stosowaniem terroru jako narzędzia nie tylko zdobycia władzy
lecz także jej sprawowania. Niech nikogo nie mylą liczne fragmenty jego pism
podkreślające „wsłuchiwanie się w głos mas”, żądające „socjalistycznej
demokracji” itp. Wsłuchiwanie, demokracja – te frazesy są dobre w gazetach i
na świecach. Kiedy władza jest zagrożona – należy przeciwników wyrzynać. Tak
uczył towarzysz Lenin, a jego następca Stalin doprowadził użycie terroru do
perfekcji. To on rzeczywiście, zabijając miliony ludzi w ZSRR przeprowadził
kolektywizację wsi (do dziś ZSRR cierpi z tego powodu głód) i on masowymi
morderstwami podporządkował swej władzy liczne narodowości podbite za carów
i on wreszcie utrzymywał w strachu całe narody. Czy jego następcy są inni?
Nic na to nie wskazuje. To Chruszczow najechał na Węgry a Andropow –
dzisiejszy czerwony car – właśnie w Budapeszcie kierował z ambasady
radzieckiej wymordowaniem kilkudziesięciu tysięcy powstańców węgierskich,
nazwanych oczywiście kontrrewolucjonistami. To za Breżniewa odbył się najazd
na Czechosłowację, w której wszak nie było powstania ani nawet buntu lecz
jedynie sami komuniści czechosłowaccy chcieli sprawować władzę przy poparciu
społeczeństwa, bez użycia terroru. Rządzić bez terroru to już odstępstwo od
„marksizmu – leninizmu”. Na to nie można było pozwolić. Spokój i ład
przywróciły radzieckie czołgi. Najnowszej historii Polski nie trzeba
przypominać. Mamy jeszcze Afganistan, Salwador, Nikaraguę, Angolę, Jemen
Płd., Etiopię, a także inne kraje, w których wojska radzieckie operują
wprost, albo działają radzieccy doradcy wojskowi albo też prowadzona jest
tam ukryta dywersja polityczna i ideologiczna. Mamy nieudany zamach na
Papieża na zlecenie KGB wykonany przez bułgarską SB (śledztwo trwa, ale czy
my Polacy, możemy mieć wątpliwości komu śmierć Papieża była by przydatna?).
Komunizm ma terror wpisany do swej ideologii, jego przywódcy się do tego
publicznie przyznają i terror w praktyce stosują nie licząc się z ilością
ofiar. A mimo to mamy w Polsce naiwnych, którzy wieżą, że z takim
przeciwnikiem możliwy jest kompromis lub porozumienie. Naiwni układają swoje
scenariusze, w których zniecierpliwiona oporem (pochodami, demonstracjami,
ulotkami itp.) władza nagle „zmięknie” i pójdzie na porozumienie z tymi,
których trzyma w więzieniu albo ich puściła, ale w każdej chwili może z
powrotem zamknąć. Niestety, najbardziej prawdopodobny jest zupełnie inny
scenariusz.
SCENARIUSZ REALNY
Sięgnijmy raz jeszcze do słowa „realny” – czyli taki, jaki jest. Oto realny
obraz sytuacji i rozwoju wydarzeń w PRL raczej należy widzieć jako odległy
od jakiegokolwiek porozumienia i kompromisu. Będzie to scenariusz terroru
fizycznego i wszelkich wyrafinowanych form. Jak będzie się więc układać
życie przeciętnego obywatela, powiedzmy robotnika? Oto będzie on pod stałym
nadzorem majstra. Każda jego śmielsza wypowiedź będzie podsłuchana i
odnotowana w aktach. Teczka tych akt będzie rosła. Jeśli jesteś szczery i
otwarty, nie kryjesz swoich poglądów, będziesz zawsze na dole. Obetną Ci
premię, pominą w awansach. Będziesz protestował – wyrzucą Cię z pracy.
Przeciwnie – będziesz fałszywie schlebiał, chodził na pochód 1 maja,
będziesz „słusznie” zabierał głos na zebraniach, dostaniesz nagrodę: 300 zł.
awansu, kartkę na kiełbasę, wczasy. Jeśli jesteś aktywnym działaczem
robotniczej opozycji, Twoje życie będzie toczyło się w stałym zagrożeniu.
Komórka SB w Twojej fabryce – lub agent SB w małym zakładzie pracy –
nieustannie śledzi robotników, rewiduje ukradkiem szafki ubraniowe,
podsłuchuje rozmowy. Niech znajdą przy Tobie nielegalna gazetę, niech
nakryją Twoje spotkanie w gronie przyjaciół – pójdziesz siedzieć. Tak
będziemy śledzeni wszyscy. Każdy personalny w każdym zakładzie pracy jest
już wszak współpracownikiem SB. W większych zakładach umieszczeni są w
różnych miejscach stali pracownicy lub współpracownicy SB. W większych
fabrykach zorganizowano stałe, kilkuosobowe komórki SB maskowane jako
„wydziały kontroli” lub pod innym pretekstem. Korespondencja, telefony są i
będą kontrolowane w przypadku każdego podejrzenia. Narasta też totalna
kontrola we wszystkich innych dziedzinach. Dzieci w szkole od młodości będą
uczone donoszenia na rodziców a co najmniej wypytywane o to, co się dzieje w
domu. Odpowiednim przekształceniom uległo już prawo. Odtąd legalnie można
przywiązać robotnika do jednego zakładu pracy. Legalnie można obedrzeć ze
skory rzemieślnika, którego można dowolnie określić jako „spekulanta” czy
„Milionera”. Podatek, domiar można nałożyć na każdego. Każdemu można zajrzeć
legalnie do portfela czy przypadkiem zarobił na „fusze” nie płacąc haraczu
ludowemu państwu. Można każdego, kto pozostaje bez pracy (np. gdzie się
zgłosi to mówią mu, że „nie ma etatu”) uznać za pasożyta i zapędzić do robót
ziemnych. Ci, którzy tak głupio cieszyli się z tej ustawy, mogą jej
”dobrodziejstwa” zakosztować sami. Wreszcie wojsko, służba kiedyś zaszczytna
dla każdego Polaka, stała się elementem represji i prześladowania; zamiast
internowania powołuje się do wojska by w specjalnych obozach ćwiczyć
działaczy „Solidarności” jak więźniów. To wszystko już realnie mamy. Co zaś
możemy mieć i prawdopodobnie będziemy mieli?
W przypadku demonstracji ZOMO nie będzie już pałować lecz
zabijać nie licząc się z ilością ofiar. Niech Polacy drżą ze strachu, niech
się korzą przed wszechwładzą. Po wizycie Papieża, która będzie wielkim
emocjonalnym przeżyciem milionów Polaków nastąpi wielkie rozczarowanie.
Papież nie przechytrzy czerwonych, nie uprosi o kompromis, nie wyjedna
porozumienia i legalizacji „Solidarności”. Papież poda rękę Jaruzelskiemu,
bo chrześcijanie wybaczają nawet wrogom, ale ci wrogowie maja swoja religię
- religię władzy totalnej, niepodzielnej i w razie potrzeby ludobójczej.
Dlatego w jakiś czas po wyjeździe Papieża ugodowa polityka Prymasa dozna
ciężkiego rozczarowania. „Ludowe” państwo zmieni ton. Przestanie dawać
zezwolenia na budowę kościołów. Z Moskwy przyjdzie rozkaz: dość nauczania
religii, dość seminariów dla duchownych, zamykać księży. Będą prowokować
incydenty z księżmi po to, by obarczać Kościół działalnością
„antypaństwową”. Z biegiem lat, jeśli się nic nie zmieni, Kościół stanie się
celem prześladowań na niebywałą skalę, kluby „Rzeczywistość” i bojówki
„Grunwaldu” (czy nikogo nie dziwi tajemnicza cisza wokół tej organizacji?)
zamienią nabożeństwa w krwawe bójki z wiernymi. W dzienniku telewizyjnym
powiedzą wtedy, że katoliccy fanatycy zamieniają msze w antysocjalistyczne
wiece. Prowokacja, której carska ochrana była przedszkolem, jest
specjalnością „realnego” socjalizmu.
Najcięższych prześladowań dozna inteligencja polska. Ją
pezetpeereowska ciemnota uważa za „mózg” oporu i ja – podobnie jak chcieli
to uczynić hitlerowcy – komunistyczny reżim potrzebuje to półanalfabeci
obdarzeni tytułami doktorów i profesorów umiejący klepać formułki tzw.
„marksizmu-leninizmu”. No i reżim oczywiście potrzebuje inżynierów.
Najlepiej, żeby byli świetnymi fachowcami w swoim zawodzie i przygłupami
poza nim, potulnymi wykonawcami każdego rozkazu. Tak więc reżim zniszczy
przede wszystkim inteligencję humanistyczną. Historycy, pisarze, filolodzy,
filozofowie, większego formatu publicyści, artyści, aktorzy, reżyserzy –
wszystkich ich reżim zechce sobie podporządkować lub zniszczyć. Można nie
wątpić, że wielu wybitnych polskich profesorów, także zresztą i z działów
wiedzy ścisłej, straci pracę. Można przypuścić, że niektóre osoby nagle
znikną w ogóle. Ich zwłoki znalezione zostaną gdzieś na jakimś polu lub w
samochodzie, niestety „nieznani sprawcy” pozostaną bezkarni ... tak działo
się z inteligencją w ZSRR, tak mordowano poetów i pisarzy w republikach i
tak będzie czyniła ekipa Jaruzelskiego lub jakakolwiek inna. Inteligent to
człowiek z natury rzeczy podejrzany, bowiem – myśli. Kto zaś myśli, jest
samodzielny. Samodzielnych reżim nie potrzebuje. Radziecki poeta Mandelsztam,
został przez NKWD zamordowany w latach trzydziestych właściwie za jeden
wiersz, niekorzystny dla osoby Stalina. U nas wielu wybitnych twórców ma już
na swym koncie o wiele więcej niż jeden wiersz, który się władzy nie podoba
...
Niech się nie cieszą chłopi. W „kuźni partyjnych kadr”,
Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR, przygotowuje plany przyszłej
kolektywizacji wsi. Będzie to operacja nakazana już obecnie przez Moskwę.
Nie do pomyślenia jest przecież, by istniał ktoś, kto ma swoje kilka
hektarów i sam je uprawia – to wymyka się kontroli. Więc na razie obłoży się
chłopów podatkami, doprowadzi się do ruiny, by potem obwieścić, iż nauka
marksizmu – leninizmu potwierdziła swoja słuszność: indywidualna gospodarka
chłopska nie jest wydajna i „towarowa” i przyszłość należy do kołchozów. I
wtedy zacznie się znów jak w latach 50 – tych, siłą naganiać chłopów do
spółdzielni. Będzie gorzej – będą chłopów zabijać za opór, będą zabijać
nawet kobiety i dzieci, byle przeprowadzić kolektywizację. To zaś zapewni
trwały głód spełniając podstawowy cel ustrojowy – utrzymanie planowanej
nędzy. Zresztą takie doświadczenie komuniści polscy już za sobą mają: kryzys
żywnościowy w Polsce od 1980 r. zaczął się od nieudolności Gierka, a
skończył na planowym jego pogłębieniu, właśnie po to, by głodem zmusić
społeczeństwo do uległości. Kto jest autorem tej strategii? Olszowski? Sam
Jaruzelski? Czy to pomysł Rakowskiego? A może po prostu przyjacielska rada z
Kremla, wszak doświadczonego w utrzymywaniu siły roboczej na gnijącej
brukwi? Ten reżim będzie przyzwyczajał społeczeństwo polskie do nędzy.
Będzie wymagał milczenia, gdy brakuje najpotrzebniejszych środków do życia.
Bowiem taka jest natura tego reżimu, że ludzi traktuje jako bydło robocze. I
taka jest właśnie degeneracja tej rewolucji poczętej pod szczytnymi hasłami
wolności, wyzwolenia i równości.
Nie czeka nas porozumienie narodowe czy kompromisy. Czeka
nas bezwzględny terror fizyczny i psychiczny, czeka nas głód, poniewierka,
pełne więzienia, czekają nas komunistyczne obozy koncentracyjne, rządy
bezprawia, korupcji. Czeka nas zagrożenie biologicznego bytu narodu.
KOMUNO-FASZYZM
To, co się dzieje obecnie w ZSRR, w Polsce i w innych krajach „realnego”
socjalizmu jest bez wątpienia nowym etapem rozwoju – już ostatnim. Jest to
początek okresu komuno – faszyzmu, najwyższego stadium rozwoju radzieckiego
socjalizmu. Ten etap rozpoczęło wzmożenie represji przeciw rosyjskim
opozycjonistom, zdławienie „Solidarność” w Polsce, najazd radziecki na
Czechosłowację, a w 1979 r. na Afganistan. Podstawowymi cechami komuno –
faszyzmu są: utrwalenie przemocy i terroru jako stałego i głównego narzędzia
władzy, rozbudowa do olbrzymich rozmiarów sił policyjnych, których głównym
zadaniem jest terroryzowanie społeczeństwa, dokonywanie skrytobójczych
morderstw politycznych, planowe utrzymywanie nędzy, propaganda kłamstwa
powszechnego, militaryzacja życia i gospodarki, uchwycenie władzy przez
elementy wojskowo – policyjne oraz nieokiełznane dążenia do
imperialistycznego podboju innych krajów, aż do groźby wywołania wojny
atomowej w celu podboju całego świata.
Jeśli ktoś wierzy w porozumienia i kompromisy z takim
reżimem, niechże traktuje to jak taktykę czyli tak, jak traktują to
komuniści. Trwałe współżycie z komunizmem nie jest przecież w ogóle możliwe,
w komunizmie bowiem są niewolnicy i panowie. Sama czerwona, komunistyczna
burżuazja, jej sekretarze, dyrektorzy, policjanci, ministrowie, urzędnicy i
instruktorzy nie zaznają biedy. Ona zawsze będzie miała dość żywności w
specjalnych stołówkach, zawsze będzie ubierała się w konsumach, do których
normalny niewolnik nie ma wstępu, zawsze będzie miała talony na samochody i
wczasy w luksusowych warunkach i mieszkania.
SOWIECKI CEL STRATEGICZNY
Jaki jest ostateczny zamiar ZSRR wobec Polski? Komuno – faszyzm stanowi
zarazem najwyższe nasilenie tendencji imperialistycznych. Dominujący wpływ
na politykę sowiecką uzyskał w ciągu ostatnich kilku lat grupa wierchuszki
wojskowej. Ich cele sprzęgają się dokładnie z celami ideowymi marksizmu –
leninizmu: zdobycie świata dla socjalizmu (czyli dla ZSRR). Dlatego ZSRR
rozbudowuje arsenał nuklearny i to narzuca Zachodowi faktycznie wyścig
zbrojeń. Ten arsenał może być użyty, jeśli Zachód uda się podzielić i
kolejno szantażować lokując „pokojowo” ekipy komunistyczne na czele państw.
Jeśli nie ... Zamiar wobec Polski jest w tej sytuacji ten sam co zawsze –
likwidacja Polski jako państwa niepodległego, wynarodowienie Polaków,
zintegrowanie terytorium i ludności z Rosją. Był to cel rosyjskich carów,
jest to cel sowiecki od samego początku istnienia sowietów, ZSRR jest
wiernym spadkobiercą imperium carskiego. To, czego chciał Mikołaj, tego
pragnął później Lenin (to po uchwaleniu prawa narodów do „samostanowienia”
wysłał Armię Czerwoną na ziemie polskie z zamiarem niesienia na bagnetach
tego „prawa”), tego chciał Stalin (i uzyskał dzięki politycznemu oszustwu
jałtańskiemu), tego też chcieli Chruszczow, Breżniew i obecnie realizuje
ostatecznie Andropow. Różniły ich metody i używane środki. Polscy komuniści
też nigdy nie chcieli niepodległej Polski, a dzisiejsi komuno – faszyści
integrację Polski z sowietami realizują własnymi rękami.
Już w 1918 roku, kiedy postawa społeczeństwa polskiego i
jego niepodległościowe organizacje z Piłsudski m i Dmowskim przygotowywały
po stuletniej niewoli wyzwolenie i budowę niepodległego państwa, polscy
komuniści byli jej przeciwni i pragnęli stworzenia z całej Polski republiki
radzieckiej. Według zamiarów Lenina ZSRR miał bezpośrednio graniczyć z
Niemcami, które też miały być bolszewickie. Upadek rewolucji w Niemczech i
wygrana wojna Piłsudskiego z najazdem Armii Czerwonej pokrzyżowały te plany
sowieckie. Na 20 lat. Istniały bowiem zawsze, jak to wyjawił szczerze w
październiku 1939 Mołotow, wyrażając radość ze wspólnej z Niemcami
likwidacji Polski jako „bękarta Traktatu Wersalskiego”. Po II wojnie
światowej „niepodległość” Polski, uzgodniona z aliantami, była sowiecka
mistyfikacja. Zgodzono się na polską flagę, godło, polski krój mundurów. Ale
rządy zdobyli (po trupach kilkudziesięciu tysięcy ludzi zabitych po wojnie)
polscy komuniści. Polskie bogactwa naturalne: siarka, węgiel, miedź zaczęły
służyć radzieckiej gospodarce. Terytorium stanęło otworem dla wojsk
sowieckich. Rząd był w gruncie rzeczy rządem republiki sowieckiej, tak samo
był podporządkowany. Od Bieruta przez Gomułkę i Gierka, aż po Jaruzelskiego
Polska była i jest faktycznie sowiecką kolonią, która dostarcza surowców,
żywności, wyrobów przemysłowych – wszystkiego. Dostarcza za darmo lub
półdarmo, poza bilansami „handlu zagranicznego”, które układa się tak, by
uwypuklały radziecką „pomoc” choć to faktycznie Polska pomaga ZSRR. Ponieważ
ludności radzieckiej wmawia się, że ich bieda to skutek „pomocy” dla Polski
i innych krajów obozu – to jednym strzałem ubite są dwa zające. Obecnie po
doświadczeniu z „Solidarnością” tempo sowietyzacji zostało wzmożone. Okazało
się, że choć Polsce udało się niepodległość odebrać, Polaków nie udało się
podporządkować całkowicie. Zachowali nadzwyczaj silne poczucie więzi
narodowej, świadomość swej sytuacji, solidarność narodową, utrzymali
kulturę. Wpływ partii komunistycznej na masy robotnicze okazał się bardzo
słaby. I to Andropow chce zmienić – właściwymi mu metodami, czyli
policyjnymi, i ponieważ wciąż nie może postępować jawnie – rękami polskich
komuno – faszystów. Polska ma więc jak najszybciej upodobnić się do republik
radzieckich i w ten sposób przygotować się do formalnego wejścia w skład
ZSRR. Te cele ZSRR w Polsce realizuje rękami komunistów polskich.
Wielu zadaje sobie pytanie: czy PZPR – owcy , komuniści to
Polacy? Odpowiedź jest jedna: są zdrajcami, których wydała ziemia polska,
którzy używają polskiego języka – i tyle ich z Polską łączy. Bowiem
zdradzają swoja ojczyznę, jej historię, odcinają się od jej kultury.
Przeszli na służbę do wiecznego, śmiertelnego wroga Polski - imperializmu
rosyjskiego, obecnie w sowieckiej postaci. I dlatego powinni być traktowani
jak śmiertelni wrogowie. Dotyczy to oczywiście komunistów świadomych tego,
co czynią: kierownictwa PZPR, zdecydowanej większości aparatu partyjnego,
kierownictwa bezpieki, góry rządowej. Wielu zwykłych członków PZPR, poza
tzw. aktywem, nie zdaje sobie sprawy z tego, w czym uczestniczy naprawdę i
jest łudzone socjalistyczną ideologią.
CZY JESTEŚMY BEZBRONNI??
Nie, nie jesteśmy bezbronni. Mało – musimy i możemy obalić komuno – faszyzm.
Oczywiście w chwili obecnej gołymi pięściami nie zatrzymamy czołgów. Ale
musimy przede wszystkim uświadomić sobie, że wszelkie formy oporu podgryzają
ten reżim. Musimy zrozumieć rzecz najistotniejszą: w tej walce nie chodzi o
reformowanie socjalizmu typu radzieckiego, on daje się reformować w kierunku
zwiększenia terroru. I w tym tkwi jego ostateczna zguba, która musi nastąpić
i niechybnie nastąpi. W tej walce chodzi o obalenie komunizmu, obalenie jego
władzy i zniszczenie jej raz na zawsze. W tej chwili niewiele możemy uczynić
poza pokojowymi formami walki. Ale już obecnie winniśmy uczynić krok
naprzód: dotychczasowe postulaty ekonomiczno – społeczne, wysuwane przez
„Solidarność” winniśmy przekształcić w walkę polityczną z reżimem. Winniśmy
szukać najskuteczniejszych metod kompromitowania reżimu wewnątrz kraju, co
zresztą reżim niebywale ułatwia. Winniśmy kompromitować go w opinii świata,
ostrzegać świat przed grożącym mu niebezpieczeństwem imperializmu
komunistycznego, winniśmy publicznie odsłaniać przed światem prawdziwe
oblicze komuno – faszyzmu przystrojonego w szaty „wyzwolicieli”. Być może
przyszłość przyniesie potrzebę także walki bezpośredniej. Sytuacja
systematycznie dojrzewa, procesy społeczne stają się coraz szybsze. Także w
ZSRR. Nabrzmiewa tak, jak ropiejący wrzód konflikt narodowościowy, bowiem
jak za carów ZSRR jest więzieniem narodów. Nabrzmiewa kryzys gospodarczy w
CSRS, nie wykonuje się tam planów. Nawet ZSRR zwraca Czechom całe partie
wyrobów z racji niskiej jakości. W Rumunii głód i nędza, władza trzyma się
dzięki policji, tak, jak u nas. Spada jakość wyrobów w NRD – to najbardziej
charakterystyczny, dobitny dowód niewydolności systemu gospodarki
socjalistycznej. Przyszłość należy więc do nas, mikrobów, które już powodują
gorączkę tego śmierdzącego dinozaura i które ostatecznie powalą go na łożu
jego haniebnej śmierci. Nie czas na kompromisy i zebranie porozumienia. Czas
na walkę, czas na kadry politycznych organizacji podziemnych. Czas odrzucić
złudzenia. |
|