Niepodległość, 1983, Numer 17

Wacław Wojenny - Skończyć z dryfowaniem

 
  Przewodniczący Rady Prymasowskiej prof. Stanisław Stomma udzielił wywiadu „Tygodnikowi Powszechnemu”. Ponieważ autor jest osobą szeroko znaną w kołach inteligencji katolickiej i nie tylko, dlatego też jego propozycje wyjścia z impasu politycznego mają duży ciężar gatunkowy i są szeroko komentowane w polskim środowisku opozycyjnym i zagranicznych środkach masowego przekazu. Dlatego i my chcielibyśmy się do nich ustosunkować, gdyż w kilku miejscach budzą one nasze poważne zastrzeżenia.

1. „Polska najlepsza z możliwych, to Polska jaka mogła być po Październiku 56 respektująca równocześnie postanowienia jałtańskie”.

Stanisław Stomma posługując się takim skrótem myślowym ma na myśli demokratyzację socjalizmu, jakiś jego polski, bliżej nieokreślony wzorzec, poddany ideologicznej i gospodarczej kontroli ZSRR. Faktycznie po zbrodniczym okresie stalinowskim, już samo uwolnienie się od terroru, inwigilacji, morderstw było w odczuciu społeczeństwa powrotem do normalności, zwłaszcza że tą skalę normalności porównywano z aberracją okresu minionego. Trudno się dziwić, że St. Stomma jest emocjonalnie związany z przełomem październikowym, gdyż w tym okresie po raz pierwszy w sposób pełny włączył się w kształtowanie polskiej rzeczywistości politycznej, mając nadzieję być współtwórcą państwa, w którym Polacy o różnej orientacji światopoglądowej i filozoficznej znajdą dla siebie odpowiednie miejsce. Dziwi jednak nieodpowiedzialna sugestia autora wywiadu, że społeczeństwo dążące do generalnego przeobrażenia warunków ekonomicznych i politycznych w 1983 roku powinno czerpać mądrość polityczną i organizacyjną przede wszystkim z pierwszych miesięcy po rewolcie poznańskich robotników. Stomma jakby zapomniał, że świadomość polityczna i narodowa Polaków została wzbogacona kolejnymi zrywami narodu, uwieńczonymi powstaniem „Solidarności”. Tego nie da się przekreślić i to nawet z tego względu, że owocuje to coraz powszechniejszym przekonaniem, że próba kosmetyki ustroju czyniona po październiku, wówczas powszechnie akceptowana, jest wysiłkiem pozbawionym większego sensu, gdyż realny socjalizm może istnieć wyłącznie wtedy, gdy posiada pełnię niekontrolowanej władzy. Społeczeństwo polskie okresu stanu wojennego świadome wszystkich uwarunkowań politycznych ma do wyboru tylko dwie drogi postępowania. Albo uznać, że wszystkie poczynione do tej pory ofiary, również te złożone z własnego życia, były daremne i pogodzić się s losem, który narzuca im bytowanie w pół niewolniczym systemie, albo ukierunkować swoje potrzeby na wizję wolnej, demokratycznej Polski i temu celowi podporządkować wszelkie działania. Stwierdzenie prof. Stommy, że Polska poza systemem komunistycznym byłaby mało interesująca dal świata uważam za fałszywe, gdyż nie dyskutując nawet z jego zasadnością sądzę, że Polska w pierwszym rzędzie powinna być państwem, które realizuje potrzeby i aspiracje własnych obywateli, później zaś martwi się o właściwą ocenę w oczach innych narodów.

2. „Niech to będą wybory do rad narodowych w gminach i miastach z nową ordynacją wyborczą, w których będzie się głosowało na osoby nie na partie”.

Koncepcja zmiany ordynacji wyborczej zaproponowana przez prof. Stommę, chociaż jest na pewno poważnym krokiem zrobionym w kierunku reformowania antydemokratycznego systemu wyborczego jest niestety tylko i wyłącznie półśrodkiem, który z resztą w swej oryginalnej formie nie będzie wprowadzony w życie. Głosowanie na osoby zakłada istnienie listy lub list wyborczych, na które zastaną wpisane nazwiska kandydatów poszczególnych okręgów. Można sobie zadać zasadnicze pytanie, kto będzie miał prawo podawać kandydatury? Czy będzie to wspólna lista, czy też będzie można wystawić kilka list wyborczych? Jeżeli wspólna listę wyborczą wystawiać będzie np. PRON zadba on już o to, aby kandydaci np. radnych prezentowali odpowiednie sylwetki polityczne. Jeżeli zaś uzyskają prawo zgłaszania kandydatów inne organizacji społeczno – polityczne, to można zadać sobie pytanie, które z nich w obecnych warunkach mogą być autentycznie reprezentować interesy poszczególnych grup ludności – nowe związki zawodowe, czy może kółka rolnicze? Tak więc, propozycja nowej ordynacji wyborczej w współczesnych warunkach realizmu socjalistycznego jest w rezultacie niczym innym jak zmodyfikowaną formą starych FJN-owskich wyborów z całym systemem negatywnej selekcji. Chyba już nikt z nas nie ma złudzeń, że PZPR będzie dbała o ścisłe przestrzeganie kierowniczej roli partii i nie pozwoli na to, aby nawet w regionalnych systemach władzy naruszone ten status. To nie ma znaczenia czy głosuje się na kandydatów czy na partie – w konsekwencji większość z nich i tak musi należeć do partii rządzącej, bo takie są prawidłowości funkcjonowania centralizmu demokratycznego. Jeżeli stałoby się inaczej partia straciłaby wpływy, do czego dopuścić nie może. Okres „Solidarności chyba powinien być tego najlepszym przykładem.

3. „Tak moją receptą dla rządu byłby Bismarck: stawianie ujść dla energii, a nie stawianie wszędzie barier”.

Wydaje się, że w poszukiwaniu mężów opatrznościowych, którzy mogliby opanować rozlatująca się gospodarkę i tym samym budować fatalne nastroje społeczne i polityczne prof. Stomma dokonał jak najgorszego wyboru. Nie chodzi już tutaj o skojarzenia jakie pozostawiła historia rządów „żelaznego kanclerza” w poznańskim lecz o jego osiągnięcia polityczne poczynione w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Historia jednoznacznie oceniła Bismarcka jako polityka, w którym słowo demokracja, nawet w wydaniu z końca XIX wieku budziło głęboką odrazę. Jego system rządzenia nastawiony na budowę potęgi Niemiec pod berłem Prus, oparty był na założeniu, że wszystko co może być dobre dla państwa niemieckiego musi być dobre również dla jego obywateli. Liczyła się u niego wyłącznie potęga gospodarcza i polityczna państwa, oparta na głębokim nacjonalizmie pruskim, nietolerancji i nienawiści wobec wszystkiego co nie niemieckie. W polityce wewnętrznej uosabiał despotyzm i dyktaturę. Skupiając w 1871 roku jako kanclerz i minister Prus władzę w jednym ręku mógł sobie pozwolić na kontrolowanie prawie w całości życia politycznego swoich obywateli. Oto kilka faktów. W 1862 roku jako pruski premier i minister spraw zagranicznych podjął Bismarck walkę z liberalną większością sejmową, rządził bez zatwierdzenia budżetu, zawiesił wolność prasy. W 1871 podjął walkę z katolicyzmem niemieckim oraz z Watykanem, w późniejszych latach ostro zwalczał socjaldemokrację i socjalistów, popierając tylko te ugrupowania, które odpowiadały jego koncepcją politycznym. Ta koncepcja to stworzenie postfeudalnego państwa niemieckiego wzorowanego na ustroju społecznym Prus, o ograniczonej wolności osobistej i prawach obywatelskich. Chciałoby się rzec Panie Profesorze, że nie o takim przywódcy państwa marzą Polacy i nie takich recept na uzdrowienie Polski nam wszystkim potrzeba. Bismarck dyktował warunki swojemu narodowi, gdyż obiecywał w zamian potęgę militarną, dobrobyt gospodarczy, zdobywał kolonie i prowadził zwycięskie wojny. Nam Polakom potrzeba zgoła czegoś innego, a Pan jako polityk tej klasy powinien to najlepiej wiedzieć. Nas już w tej chwili nie można przeobrazić w ślepe narzędzia męża opatrznościowego. Aby z tej Polski coś w przyszłość było musimy w sposób pełny i świadomy o jej losach, wytyczać jej politykę i zasady rządzenia. Być może Bismarck jako polityk i mąż stanu miał inne oblicze, to o którym zapewne myślał prof. Stomma, decydując o wzorze idealnym, godnym współcześnie do naśladowania. Lecz w tym przypadku nie wolno zapomnieć, że przywódca nie ocenia się tylko na podstawie jednej dwóch mądrych decyzji, lecz bierze się pod uwagę cały okres sprawowania władzy. A bilans taki, zrobiony Bismarckowi jest zdecydowanie negatywny i nie do przyjęcia dla nas Polaków.

Refleksje prof. Stommy są żywo do tej pory dyskutowane w środowiskach opozycji demokratycznej. Sądzimy, że są one również w jakiś sposób odzwierciedleniem poglądów Kościoła Katolickiego, gdyż Profesor jest przewodniczącym Prymasowskiej Rady Społecznej. Gdy wczytywałem się dokładnie w tekst wywiadu nasunęła mi się jedna zasadnicza refleksja. Niech ona stanowi podsumowanie tego co do tej pory zostało powiedziane: Mam nadzieję, że dla red. Stanisława Stommy polityczny czas stanął w 56 roku, kiedy jak się wydaje zafascynowany Październikiem próbował znaleźć skuteczne lekarstwo na schorzenia systemowe socjalizmu. Obecnie chce on tym samym lekiem kurować coraz bardziej skomplikowane schorzenia, chociaż o tej samem nazwie, genezie. Nie zdaje sobie jakby sprawy, że i organizm pacjenta jest zmieniony i lekarstwo niewłaściwe.