Niepodległość, 1983, Numer 16

Starszy sierżant Ozimek - Spisek 5 mafiozów, czyli jak powstała "Niepodległość"

 
  Zmierzchało. Wąskimi, leśnymi ścieżkami przedzierało się przez gęstwinę Lasku Bielańskiego pięć pokracznych sylwetek. To skradała się ekstrema na sabat pod dębem. Pierwszy wypełzł zza krzaka Cherlawiec, znany siewca niepokoju, miłośnik anarchii, poplecznik destrukcji. Drugi przybył Wątpliwiec, stale wahający się spec od demontażu ludowego państwa – ukochanego, dobrodzieja robotników i chłopów z nad Odry i Wisły. Trzeci szybko wkroczył Ruchliwiec, wulkan energii zła, kopalnia zwyrodniałych pomysłów godzących w nasz narodowy interes. Czwarty, zasapany, dotarł na polanę sinobrody Płaczliwiec, siewca zamętu, pomagier CIA w jej brudnych antypolskich interesach. Już wkrótce będzie przenosić na swych barkach tony papieru zadrukowane antypolskim i antyradzieckim jadem. Piąty, jak zwykle spóźniony, przybył Strachliwiec, bliski krewny Ch --- a i Czapki, notoryczny alkoholik, bijący żonę i prowadzący rozrzutny tryb życia za dolary przysłane z RFN, zajadły wróg socjalizmu, w młodości bikiniarz, później bananowy młodzieniec, utrzymanek KPN, KOR – u i kół klerykalnych, krzewiciel sobiepaństwa i warcholstwa. Wszyscy dyszeli. Dyszeli negacją, żądzą władzy i nienawiścią do wszystkiego co nasze, polskie, socjalistyczne i radzieckie. Z gruntu obca była im apoteoza pracy wyrażana czynem przez ofiarnych pracowników resortu bezpieczeństwa czuwających nad spokojnym snem staruszek, przodowników pracy i Matek – Polek. Pierwszy zabrał głos Wątpliwiec:
- Taktyka KOR – u i „S” poniosła klęskę. Musimy obalić komunizm.
- Musimy skończyć z władzą czerwonych pająków –zawtórowały mu cztery głosy siewców zamętu i anarchii, którzy rękami i krwią Polaków chcieliby wygrywać swoje brudne kapitalistyczno – syjonistyczne interesy.
- Ten cel – snuł dalej swoje naiwne rachuby szkodnika Wątpliwiec – trzeba postawić przed społeczeństwem w sposób jasny i zdecydowany.
- Bolszewików trzeba zwalczać wszędzie, musimy uderzyć w samo centrum zarazy – zapiszczał cienko Cherlawiec, wyraźnie inspirowany przez wrogie socjalizmowi i Polsce koła Zachodu.
- Powinniśmy odciąć się od elementów ugodowych i wskazać, iż naszym największym wrogiem, wrogiem z którym nie może być żadnego porozumienia, jest Rosja – każda Rosja – zaatakował Kraj Rad, biegun sił postępu i demokracji, dwulicowy Strachliwiec zapalając Kenta zapalniczką made in USA.
- Tylko bez bicia piany, bez bicia piany – irytował się Płaczliwiec, któremu sen z powiek spędzały osiągnięcia polskiej klasy robotniczej i naszej partii na drodze budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego, a następnie jeszcze bardziej rozwiniętego.
- Musimy założyć własne pismo – stwierdził rzeczowo Ruchliwiec, zajadły wróg i oszczerca, syn prywatnej inicjatywy, kułaka i obszarnika, czołowy szkodnik w branży metalowej.
- Państwa polskiego nie ma, naszym więc podstawowym zadaniem powinna być walka o utworzenie Niepodległego Państwa Polskiego, dlatego proponuję nazwać nasze pismo „Niepodległość” – trwożliwie wymamrotał rozglądając się na wszystkie strony Wątpliwiec, który chciał zagrozić w ten sposób ciągłości bytu państwowego i bezpieczeństwu obywateli polskich.
- Ale czy dostaniemy sprzęt od Księcia? – zapytał Płaczliwiec, którego ślepa nienawiść i żądza władzy prowadziła do kontaktów z paryską Kulturą, chciał bowiem by Polska stała się kartą w cudzej cynicznej grze, w której główne atuty trzymali politykierzy z Wall Street i pewien aktorzyna z Hollywood.
- Nie sądzę by nam ktokolwiek pomógł, jesteśmy bowiem spoza opozycyjnego establishmentu. Musimy radzić sobie sami – stwierdził Cherlawiec – czołowy manipulant, żywiony puszkami odbieranymi matkom głodujących dzieci przez księży – ekstremistów. Następnie wyznaczył antynarodowe zadania: Ruchliwiec miał na razie skoncentrować się na założeniu fabryki jadu, a Płaczliwiec przygotować się do organizacji centralnego kolportażu ohydnego piśmidła, reszta zaś miała pisemnie nawoływać do anarchii.
- Pamiętajcie jednak, żeby was nie ponosiło, nie możemy zrażać sobie ludzi - przestrzegał Płaczliwiec pozostałą trójkę redaktorów – prowokatorów, chciał bowiem bardzo by pismo zamieszczało fałszywe wiadomości godzące w fakty przeszłe, teraźniejsze i przyszłe.

Na tym obrady skończono, pięć pokracznych sylwetek skryło się w cieniu krzaków. Tak opozycyjna narośl na zdrowym polskim życiu politycznym poprzez zagmatwane manipulacje zawodowych prowokatorów przygotowywała się do rozkręcenia zaklętej spirali destrukcji. Ale ich naiwne rachuby spełzły na niczym, zawiodła taktyka podżegania i mącenia w głowach młodzieży – dzięki ofiarnej pracy służb naszego resortu udało się usunąć spod nóg grunt rzecznikom krwawej konfrontacji.

Opracował magister dziennikarstwa i nauk politycznych starszy sierżant Ozimek.