Niepodległość, 1982, Numer 8-9

J.W. - Czy komunizm jest poznawalny?

 
  Zacznę od truizmu – gdy kroczymy drogą do pewnego celu powinniśmy oglądać się za siebie. Cofnijmy się więc myślami kilka miesięcy wstecz i zadajmy sobie pytanie – czy tak wyobrażaliśmy sobie rozwój sytuacji w Polsce, w momencie ogłoszenia stanu wojennego? Większość z nas, w tym również piszący te słowa, sądziła, że wypadki najbliższe potoczą się bardziej dramatyczne, niż to miało miejsce w rzeczywistości. Spodziewano się bądź wybuchu społecznego, bądź też całkowitego spacyfikowania podziemia. W sferze prognozowano bądź całkowity rozkład gospodarki z takimi zjawiskami jak masowe bezrobocie, głód (brak chleba), głęboki upadek rolnictwa stopniową jego kolektywizację, bądź też wyraźną poprawę gospodarczą spowodowaną dużą pomocą Wschodu, a także Zachodu, zwiedzionego obietnicami junty i przestraszonego groźbą konfrontacji z blokiem komunistycznym. Te skrajne sądy opierały się na przeświadczeniu, że sytuacja z pierwszych tygodni stanu wojennego jest nie do utrzymania, że nie zapewnia niezbędnej równowagi w państwie. Tymczasem miesiące ostatnie, choć wstrząsane zamieszkami na skalę przedtem nie znaną w Polsce nie przyniosły praktycznie spodziewanych rozstrzygnięć. Stan w dniu dzisiejszym, w początkach sierpnia jest niemal identyczny jak na początku „wojny”, nie licząc oczywiście pewnych kosmetycznych operacji junty. Podziemie nie zostało rozbite mimo, że według różnych przewidywań nie miało istnieć dłużej jak trzy miesiące, ale też trudno by się chwalić wieloma sukcesami. Stan gospodarki jest niemal taki sam jak pół roku temu. Wydobycie węgla wzrosło znacznie, wbrew przypuszczeniom, że górnicy po krwawej pacyfikacji Śląska nie będą fedrować, ale tez węgiel nie stał się lokomotywą gospodarki, mimo prognoz nie tylko kół rządowych, lecz także naszego pisma (nr 1). Zadziwiające wręcz zjawisko zanotowano w sferze zatrudnienia. Samofinansowanie przedsiębiorstw połączone ze spadkiem produkcji wynikającym z trudności zaopatrzeniowych, a więc niezależnych od przedsiębiorstwa, powinno doprowadzić do bezrobocia na skalę nie notowaną w socjalizmie, a porównywalną do krajów trzeciego świata. Tymczasem w siedem miesięcy od rozpoczęcia tzw. reformy gospodarczej ku zdumieniu specjalistów ekonomicznych zarówno z kół rządowych jak też podziemnych pojawił się brak siły roboczej w wielu sektorach. Zjawisko to jest tak zdumiewające, że jak na razie żaden teoretyk nie pokusił się by je ująć w jakiś model. Zdaje się zresztą, że w rządowej centrali ekonomicznej – w Komisji Planowania – niespodziewany niedobór siły roboczej wywołał wielkie zamieszanie. O zaskoczeniu władz świadczy gwałtowne wycofanie się rządu z polityki przesuwania ludzi na emeryturę. Żadna z wielkich inwestycji rozpoczętych w minionej dekadzie nie została zamknięta. Wiele z nich na nowo uzyskuje priorytet – Ursus, Police. Oczywiście z punktu widzenia kandydatów do zredukowania brak bezrobocia jest zjawiskiem pozytywnym, lecz trzeba zdać sobie sprawę z tego, że świadczy to o nie funkcjonowaniu reformy. Jeżeli nasze, a także rządowe prognozy się tak często nie sprawdzały, jeżeli mylili się właściwie wszyscy, to należy odpowiedzieć na pytanie – dlaczego?

Nasuwa się prosta choć irracjonalna odpowiedź: tego systemu, w którym żyjemy nie można zrozumieć, nie można jego dynamiki poddać prawom, jest on jak elektron w „zasadzie nieoznaczoności” Heisenberga niezdeterminowany. Stąd wszelkie prognozy na jego temat są z góry skazane na niepowodzenie. Można na przykład gospodarkę kraju socjalistycznego średniej wielkości zainwestować sumy kilkakrotnie większe niż w całej Europie Zachodniej w ramach planu Marshalla i nie tylko nie uzyskać, wbrew przypuszczeniom, wydatnego rozwoju gospodarki, ale ją doszczętnie zniszczyć, można oczekiwać bankructwa kraju, który musi spłacać dwukrotnie większe sumy w ramach obsługi zadłużenia, niż wynoszą wpływy z eksportu i tego bankructwa się nie doczekać. W sezonie bezprecedensowej klęski nieurodzaju ziemniaków (Polska 1980 – 81), na przednówku pojawiły się nadplanowe ziemniaki, z którymi nie wiadomo było co zrobić, zaś w latach pozornego urodzaju (sezon następny) ziemniaków brakowało.

Jak w takim systemie cokolwiek przewidywać, gdy polityk dwa tygodnie po odniesieniu największego w swym życiu sukcesu polityki zagranicznej zostaje z hukiem usunięty ku radości swych rywali i całego społeczeństwa (Gomułka po podpisaniu układu z RFN-em).

Oczywiście zasada indeterminizmu jest dobra we współczesnej fizyce, działacz społeczny nie może jej ulegać. Musimy znaleźć w dynamice realnego socjalizm przesłanki racjonalne, co umożliwi nam większą precyzję w stawianych prognozach. Komunizm, jako system społeczny, ekonomiczny i polityczny mimo 65 lat istnienia nie był wystarczająco zbadany przez naukę. Przyczyna była prosta. Względy polityczne prawie zawsze przysłaniały naukowy punkt widzenia. Występowało to w dwóch kierunkach. W środowiskach przeciwnych komunizmowi główny wysiłek kierowany był na wykazanie słabości tego systemu, wewnętrznych sprzeczności, nieefektywnego gospodarowania, niereformowalności. Dodatkową słabością analiz ośrodków zachodnich było rozumowanie kategoriami człowieka Zachodu, a więc analizowania zjawisk w socjalizmie realnym według modeli społeczeństwa i gospodarki wolnego rynku. Przy analizie decyzji politycznych podejmowanych przez rządzące w krajach komunistycznych zachodni specjaliści popełniają często podstawowy błąd, utożsamiając interesy grup rządzących z interesem kraju jako całości, a więc z interesem całego społeczeństwa. Przyjmując przy tym założenie o dobrej woli tych grup, którym reformy nie udają się przede wszystkim dlatego, że są ideologicznie zaślepieni. Z tego względu dyskusję, jaką podejmują ludzie Zachodu z komunistami rządzącymi w krajach bloku sowieckiego, sprowadzają się często do płaszczyzny, że się tak wyrażę prakseologicznej. Starają się więc wytłumaczyć komunistom, że odejście od ortodoksji pozwoli lepiej rozwinąć gospodarkę, lepiej zaspokoić potrzeby społeczeństwa. Komunistów musi to niewątpliwie bawić, gdyż argumenty ideologiczne dawno już przestały odrywać dla nich jakąkolwiek rolę, o ile w ogóle kiedyś odgrywały. System komunistyczny w takiej postaci, jaka istnieje pozwala osiągnąć grupom rządzącym największe zyski, a jednocześnie niesie z sobą najmniejszą porcję ryzyka. Odejście od ortodoksji nie ma więc nic wspólnego ze sporami ideologicznymi, nic wspólnego z teorią Marksa i jego przyjaciół, lecz wynika z dobrze rozumianych interesów elity władzy. Aż trudno uwierzyć, że podobny błąd, co ludzie z Zachodu robią niektórzy działacze polscy. Mam tu na myśli przede wszystkim środowisko DiP-u z jego czołowym działaczem Bratkowskim, który od wielu lat stara się pogodzić ogień z wodą i tłumaczy rządzącym jak powinni rządzić, aby społeczeństwu działo się lepiej. A cóż to komunistów obchodzi?

Oczywiście niewiele pożytku dla rozumienia dynamiki systemu komunistycznego jest z opracowań i oficjalnych naukowców systemu. Opracowania ich, poza nielicznymi wyjątkami, mają charakter apologetyczny i tworzone są wyłącznie ad usum delfini (na użytek dworu). Tak więc w tej sytuacji, gdy jedni starają się przekonać komunistów, że powinni rządzić lepiej, a drudzy udowadniają, że rządzą najlepiej na świecie, ustrój komunistyczny mimo długiej historii pozostaje ziemią nie znaną. Wydaje się, że największe szanse na poczynienie tu znacznego kroku naprzód mamy my – przedstawiciele społeczeństwa rządzonego przez komunistów, lecz nie poddającego się im. Zresztą już w latach 70-tych, w okresie dużego osłabienia władzy, pierwsze kroki w tym kierunku były robione.

Podstawowym błędem jaki tu czynimy, w tym również nasze pismo, jest wykazywanie słabości, nieefektywności tego systemu. To, że jest on mniej efektywnych niż wolnorynkowy nie trudno jest udowodnić. Musimy się jednak zastanowić czy z tego wynika, że w najbliższym czasie musi on upaść. Od powstania komunizmu jego przeciwnicy udowadniali, że system ten nie może istnieć, że jest sztuczny i dlatego wkrótce się rozpadnie. Tymczasem system ten istnieje i dlatego, aby go zrozumieć, trzeba się zastanowić nie tylko nad tym jakie są jego słabości, ale też nad tym w czym przejawia się jego siła, która umożliwia mu istnienie mimo licznych przesłanek skazujących go na klęskę. Musimy nie tylko badać dlaczego ten system jest tak nieefektywny (to jest zresztą już dość dobrze poznane), ale też dlaczego mimo tej nieefektywności trwa. Postaram się, nie pretendując zresztą do przedstawienia całościowej teorii, wskazywać na kilka atutów, którymi dysponują komuniści. Atuty te okazują się na długą metę ich słabościami, lecz w pewnych sytuacjach pozwalają im przetrwać ostre kryzysy. Oto przykładowe atuty komunistów:

1. Skierowanie wszystkich działań na rzecz utrzymania władzy. Wszelkie działania komunistów są socjotechniką. Utrzymanie władzy staje się w warunkach kryzysu celem jedynym i dlatego cała energia jest w tym kierunku wydatkowana. Przykładowo wygląda to w sposób następujący: na jesieni roku 1980, gdy kryzys ekonomiczny był wyraźny jak na dłoni i gdy ratowanie gospodarki równało się ratowaniu kraju, Polski, komuniści zachowali zimną krew i nie tylko nie zrobili nic sensownego, by ją ratować, ale zaczęli bojkotować w ogóle rządzenie, a za główny cel postawili sobie maksymalne dzielenie społeczeństwa. To, że społeczeństwo podzielone nie jest w stanie wyjść z kryzysu rządzących nie interesowało. Ich interesowało to, że podzielone społeczeństwo nie jest w stanie ich obalić. Każda informacja, każda plotka puszczona w obieg może być elementem socjotechniki. Rządy w krajach zachodnich mają liczne obowiązki, w socjalizmie wszystko jest sprowadzone do jednego celu – utrzymania władzy.

2. Pomijanie celów strategicznych (długofalowych) na rzecz taktycznych (doraźnych). Prawidłowość ta wiąże się oczywiście z pierwszą. Rzeczywistym celem strategicznym jest bowiem utrzymanie władzy i dlatego cele takie jak na przykład równowaga demograficzna, kwestie ekologiczne, rozwój ekonomiczny długookresowy, a więc cele, które w społeczeństwie wolnym są traktowane jako strategiczne u nas są lekceważone. W systemie naszym zawsze cele doraźne są preferowane ponad cele długookresowe. Powoduje to permanentną nierównowagę i trudności, w jakie wpadają komuniści, lecz w momencie kryzysowym pozwala im to zyskiwać na czasie. Klasycznym tego przykładem było zaciągnięcie długów przez ekipę Gierka. W latach 1977 – 1978, gdy już było oczywiste, że z zadłużeniem nie da się wyjść, ekipa ta zaciągnęła dodatkowe kredyty, na znacznie gorszych niż dotychczas warunkach, by zyskać na czasie. Czas jest bowiem naturalnym sojusznikiem komunistów, gdyż przy pomocy socjotechniki mają nadzieję zawsze oddalać od siebie niebezpieczeństwo. Działaniem na czas były porozumienia sierpniowe, a także wszelkie dalsze porozumienia i negocjacje. Zyskany czas okazał się dla rządzących zbawienny. Społeczeństwo zostało stopniowo zneutralizowane, a gdy władza się wzmocniła, rozbite. Można by powiedzieć, że nie można w nieskończoność żyć na kredyt i odkładanie dalszych celów, by załatwiać jedynie najbardziej pilne, musi kiedyś skończyć się dla władzy klęską. Jest to tylko częściowo prawdą, gdyż władza ta wypracowała mechanizmy umożliwiające w pewnym sensie anulowanie części długów. Metodą podstawową jest wymiana ekip, a w raz z tym likwidacja przynajmniej części starych zobowiązań. Kryzysy są więc w tym systemie ważnym sposobem przywracania równowagi. Na fakt ten kładła duży nacisk doc. Staniszkis.

3. System komunistyczny może całkowicie lekceważyć prawa ekonomiczne, co na długą metę jest zgubne, lecz znów cele krótkofalowe okazują się ważniejsze od celów dalszych. W wolnej gospodarce zjawiska pozytywne jak i negatywne się wzmacniają. Kryzys ekonomiczny wiąże się tam z bezrobociem, bankructwami, a poprzez tzw. zjawisko mnożnika Keynesa ogólna sytuacja się pogarsza. W komunizmie jednym elementom kryzysu nie muszą towarzyszyć inne. Tak jest właśnie z brakiem bezrobocia. Po prostu junta stwierdziła, że w chwili obecnej bezrobocie byłoby dla niej nieopłacalne co wcale nie znaczy, że tak będzie za kilka miesięcy.

Co wynika praktycznie z owych teoretycznych rozważań? Wydaje się, że dwie sprawy:
- system komunistyczny może trwać jeszcze wiele lat, mimo trudności przeżywanych w całym bloku. Nie reformując się wcale może on przetrwać dzięki mechanizmom, które sobie wypracował, a które nie są poznane w stopniu wystarczającym. Musimy się przygotować na znacznie dłuższy okres stanu wojennego, niż kilka miesięcy. Jest bowiem jasne, że przynajmniej w Polsce system będzie istniał właśnie w tej formie, niezależnie od formalnej nazwy (stan wyjątkowy, specjalne uprawnienia rządu, itp.).
- by lepiej zwalczać komunizm musimy go lepiej poznawać. Tu apel do naukowców, którzy nie czują się kolaborantami. W niezależnych ośrodkach naukowych należy prowadzić poważne badania systemu, w którym przyszło nam żyć. Jeszcze raz podkreślę – właśnie my możemy tu dokonać ważnych ustaleń.