Niepodległość, 1982, Numer 4-5

Z notatnika historyka: Realista - „Jak to kiedyś było ładnie”

 
  Z listu do tow. Zamiatina, Józef Kuśmierek, Warszawa 20 września 1981 r.:

„Można mieć bardzo poważne zastrzeżenia, co do polityki zagranicznej sanacji jak jednak określić politykę Rosjan w stosunku do komunistów polskich? Delegalizacją KPP dokonaną przez Was na pięć minut przed dwunastą rozbroiliście lewicę polską, pozbawiliście siły, która w innych krajach była pierwszą, a przede wszystkim rodzimą siłą organizującą opór. W Polsce nie było komu prowadzić edukacji politycznej społeczeństwa”.

Ten fakt, ta strata, a nie tylko wyrwy dokonywane przez sanacyjną dwójkę, a później przez hitlerowskie gestapo, stanowią do dziś o słabości komunistów w Polsce”.

„Oczywiście wkład Rosjan (w drugą wojnę światową – przyp. aut.) jest olbrzymi, fakt, że Rosjanie zaczęli wojnę o te siedemdziesiąt parę tygodni później zatarł się w późniejszej historii wojny, ale nie zatarł się w naszej pamięci”.

List (otwarty) p. Józefa Kuśmierka jest listem człowieka, który jak pisze dalej, całe swe życie poświęcił dla wyjaśnienia, że dialog między Rosją a Polską jest możliwy. Oby. Ale jeśli ma się to stać musi zniknąć dzieląca te dwa narody nawała kłamstw zalewająca nas prawem siły drugiej strony, o tym autor też mówi, jak również i to, że kłamstwo musi zniknąć całkowicie. Tylko, że walcząc o prawdę nie rezygnuje z kłamstwa, czy może wynikać to z niewiedzy historycznej? Chodzi bowiem o historię, historię KPP, która pojawia się jako świetlana postać przeszłości. Oczywiście na tle budzącej poważne zastrzeżenia polityki zagranicznej sanacji i sanacyjnej dwójki zrównanej niemalże z hitlerowskim gestapo. I na tym tle owa świetlana postać jest zniszczona przez komunistyczną Rosję. I to zniszczenie stanowi do dziś o słabości komunistów w Polsce (sic!).

Od roku 1938 do roku 1982 ruch będący sztandarem postępu ludzkości nie dorobił się przyzwoitej kadry – dziwne! Tym bardziej, że przecież towarzysze radzieccy nie wykończyli znowu tak wielu towarzyszy polskich z KPP. Działający w Polsce komuniści nie spodobali się Rosji i to tuż przed wybuchem wojny? Czyżby byli tak wielkimi patriotami, że stali do niej w opozycji, w opozycji do swego wzoru i centrali? – To dlaczego zwalczało ich społeczeństwo Drugiej Rzeczpospolitej – bo nie tylko rząd. Ale niech mówią fakty. Centrala w Moskwie nie była zadowolona z wyników pracy zorganizowanych przez siebie grup szpiegowsko-dywersyjnych w Polsce; grupy te ukryte w strukturze pod nazwą Komunistyczna Partia Polski systematycznie nie wywiązywały się ze swych zadań. Dymitrow zwrócił się 20 listopada 1936 roku do GPU (poprzednika NKWD i KGB) z wnioskiem o wszczęcie natychmiastowego śledztwa i ukarania winnych z Centralnego Komitetu Wykonawczego KPP. Jednocześnie kazał on wstrzymać wszelkie dotacje pieniężne na rzecz KPP i wezwać do Moskwy niektórych emisariuszy Kominternu działających w Pradze, Wiedniu i Antwerpii na rzecz KPP. Na skutek wspomnianego wniosku GPU zarządziło śledztwo. Do Polski skierowano ekipę „emisariuszy” (pierwszą), która po powrocie, 7 listopada 1937 roku złożyła raport o sytuacji panującej w KPP: „… informacje Centralnego Komitetu Wykonawczego KPP przedłożone Kominternowi, są zupełnie mylne lub wręcz fałszywe, bądź też z pewnych faktów o drugorzędnym znaczeniu wyprowadzono zupełnie błędne i dowolne wnioski. Siła moralna i zwartość armii polskiej są godne pozazdroszczenia. Szukaliśmy we wszystkich wskazanych nam garnizonach i jednostkach organizacyjnych owych jaczejek i łączników, które wymienia sprawozdanie CKW KPP i musieliśmy z przerażeniem stwierdzić, że wymieni w raporcie, jakoby towarzysze i mężowie zaufania KPP w ogóle nie istnieją, a żyją chyba tylko w imaginacji CKW KPP, lub też, o ile kilkunastu z podanych nam setek nazwisk zdołaliśmy stwierdzić jako istoty żyjące, to są to oficerowie usposobieni wrogo do idei komunistycznej – w niektórych wypadkach są to ludzie znani wręcz z faszystowskich poglądów. Stwierdziliśmy na miejscu, że zetknięcie się z owymi rzekomymi mężami zaufania KPP równałby się dla nas zapukaniu do wrót polskich więzień, gdyż każdy z nich byłby naszym oskarżycielem”. Warunki prowadzonego śledztwa musiały dostarczyć wiele obciążającego materiału, którego ukoronowaniem był niewątpliwie raport pierwszej grupy „emisariuszy”, skoro już w dniach od 2 do 7 grudnia 1937 r. GPU przeprowadziło aresztowania niemal wszystkich członków CKW KPP oraz 19 urzędników, względnie „emisariuszy” tegoż, ze znanym komunistą Leszczyńskim – Leńskim na czele. Wkrótce zapadły wyroki: rozstrzelanie wszystkich dotychczasowych członków CKW KPP oraz „emisariuszy” Kominternu, którzy działali na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Odwołano również ambasadora ZSRR, Diawtana, co łączy się poniekąd z opisaną sprawą. GPU zarzuciło bowiem Diawtanowi nieudolność, stojąc na stanowisku, że mógł on już dawno przyczynić się do zdemaskowania przestępczej działalności CKW KPP – czego nie uczynił. Ponadto zarzuca się Diawtanowi, że mylnie informował Ludowy Komisariat d/s zagranicznych o rozwoju sytuacji politycznej w Polsce, względnie, że w tej sytuacji w ogóle się nie orientował.

W związku z rozpadaniem się pierwszej siatki dywersyjno – szpiegowskiej skierowano do Polski drugą ekipę „emisariuszy”. Ekipa złożyła raport w pierwszej połowie grudnia 1937 r., a więc w czasie, kiedy przeprowadzano aresztowania agentów KPP. Zameldowali oni, że zdołali nawiązać wiele kontaktów z różnymi „dziennikarzami” oraz z różnymi typami w Polsce i za granicą i kilku z nich pozyskali do współpracy, niby dla propagowania wielkiego frontu demokratycznego w Polsce, względnie najęli ich do szkalowania rządu i urządzeń RP w części prasy polskiej wychodzącej za granicą. Specjalny nacisk położono na konieczność wywoływania zamieszek i strajków w fabrykach i po wsiach, a nawet na wyższych uczelniach, celem siania zamętu w Polsce. Do wrogich partii organizacji politycznych i zawodowych – wymieniając wyraźnie Obóz Zjednoczenia Narodowego, Związek Nauczycielstwa Polskiego, „Strzelec”, „Wici”, Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, Partię Pracy – polecono delegować zupełnie pewnych towarzyszy celem wywiadu, przeniknięcia tych partii i organizacji, przeszkadzania w ich konsolidacji, przeciwdziałania tendencjom faszystowskim itd. Tak więc wyglądają sylwetki tych, którzy mieli być przewodnią siłą organizującą opór, tak wygląda ta siła i edukacja narodu, której tak tragicznie w Polsce zabrakło. Czyżby ta siła miała walczyć przeciwko swej centrali, która uderzyła na Polskę ze wschodu? Czy innych sił w Polsce nie było? Jak świat światem, szpiegów – malwersantów karze się śmiercią i za te wyroki, za te decyzje nie można postawić ZSRR na ławie oskarżonych.

A patrząc na dalsze dzieje komunistów w Polsce, dzieje Nowotków, Bierutów, Cyrankiewiczów, Gomułków, Gierków, Grudniów, Kociołków, Jaruzelskich chciałoby się powiedzieć: „niedaleko pada jabłko od jabłoni”. I jeszcze kilka spraw. Drugi Oddział został powołany jako kontrwywiad i nie interesował się poglądami obywateli. Jeżeli spowodował wyrwy w szeregach komunistów, to raczej powinni oni wstydliwie milczeć, bo II Oddział nie ma czego się wstydzić.

Tzw. sanacja popełniła z pewnością wiele błędów i do „sanacji” Polacy nie tęsknią – tęsknią do wolnej Polski. Natomiast trudno zarzucić tej sanacji, błędy w polityce zagranicznej. Szukanie sojuszy okrążających przeciwnika (III Rzeszę) jest prawidłowe i wynika z podstawowych zasad taktyki; trudno sobie doprawdy wyobrazić zgodę na przejście przez własny kraj obcych wojsk, wojsk państwa zdecydowanie wrogo nastawionego i nie mającego zwyczaju wycofywać się z zajętych terenów. Czasy późniejsze to potwierdziły.

A jak wygląda siła, która w innych krajach była pierwszą, a przede wszystkim rodzimą siłą organizującą opór? Na przykład we Francji? We Francji ta siła rzuciła hasło: „ Nie będziemy umierać za Gdańsk” i nie umierali, zgodnie zresztą z interesami swych mocodawców z Kremla. A w naszej pamięci nie zatarł się fakt, że Rosjanie zaczęli wojnę o te szesnaście dni później, a nie siedemdziesiąt parę tygodni i właśnie na tym cały szkopuł polega. Poprawne, normalne stosunki z Rosją są z pewnością w interesie wszystkich Polaków, tylko tak się toczą nasze wspólne dzieje, że pozostaje to coraz bardziej w sferze marzeń, bądź utopijnych kierunków politycznego myślenia.